Nierozwiedzeni katolicy często wydają się osądzać osoby, które przeszły rozwód kościelny. Być może nie chcą. Ale w Kościele istnieje wyraźna, choć w dużej mierze nieświadoma, postawa rozwiedzionych, która jest mniej duchowa, mniej oddana małżeństwu i / lub mniej wybaczająca niż małżeństwo długoterminowe. Nie rozwiedzeni katolicy muszą uważać na założenia, aby odrzucić wszelkie ślady osądów wobec rozwiedzionych. Ponieważ „byłem tam, zrobiłem to”, jeśli chodzi o osądzanie osób, które przeszły rozwód kościelny, mogę rozwiązać ten problem osobiście. Tym, którzy nigdy nie doświadczyli desperacji i smutku z powodu nieudanego małżeństwa, zbyt łatwo jest uwierzyć, że „mogliby zrobić coś, by to uratować”. Zapewniam was, że rozwiedzeni katolicy po rozwodach kościelnych, których znam (w tym ja), są duchowi i wybaczają ludziom oddanym rodzinie i instytucji małżeństwa. I zrobili wszystko, co mogli, aby ocalić swoje małżeństwa nim przejdą rozwód kościelny. Nadszedł czas, abyśmy wszyscy w Kościele przestali osądzać rozwiedzionych.
Nie każde małżeństwo było „połączone przez Boga”, nawet jeśli miało miejsce w kościele. Może się to wydawać racjonalizacją, ale wypowiedź Jezusa w Ew. Mateusza 19: 6 („Dlatego to, co Bóg połączył, żaden człowiek nie musi się rozdzielać”) nie dotyczy wszystkich małżeństw. Wielu z nas, patrząc wstecz, zdaje sobie sprawę, że Bóg po prostu nie był częścią naszej decyzji o zawarciu małżeństwa. W moim przypadku nigdy nie prosiłem Boga, nigdy nie dawałem Bogu szansy na powstrzymanie mojej determinacji do zawarcia małżeństwa. I Bóg próbował zwrócić moją uwagę.